Rejestracja FAQ Użytkownicy Szukaj Forum Vanesis Strona Główna

Forum Vanesis Strona Główna » Rozgrywka » Klątwa starej baby Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 16:50, 10 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Byłem bardzo ucieszony:

Nigdy nie sądziłem, że bycie giermkiem mi się od czegoś przyda oprócz walki. Chodźmy więc, przeszukajmy to tajne przejście. Tam będzie jeszcze ciemniej niż tu, ma ktoś pochodnię?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:29, 10 Lut 2006
Draganor
Mistrz Gry

 
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góry Sine


Powoli zeszliście w dół studni... Ogarnęła was całkowita ciemność, słyszeliście krople wody spadające z sufitu, zapach stęchlizny niosący się od kamiennych ścian. W oddali dało się dostrzec niewielkie światełko. Pixar zdjął swój plecak, wyjął zeń krzesiwo i hubkę, oraz starą, do połowy wypaloną świecę. Kamienie zaiskrzyły w dłoniach rycerza, knot zajął się ogniem. Tunel okazał się wyjątkowo wąski i niski. Sir Jacops, aby móc się poruszać, musiał chylić się bez przerwy.

Ruszyliście gęsiego, w stronę światła. Nagle, Myo poczuł silne drgania magii, po kilku minutach znowu... Już chciał poinformować o tym kompanów, gdy ziemia umknęła mu spod stóp! Przerażony zdążył tylko chwycić się krawędzi rozpadliny, krzyk uwiązł mu w gardle... Mimo, że za nim szedł jedynie Jacops, stara pułapka, zastawiona zapewne przez niegdysiejszych strażników musiała zadziałać ze znacznym opóźnieniem. W słabym świetle świecy zauważył, że Jacops został po drugiej stronie przepaści. „Cóż za ironia losu”- pomyślał mag –„Najsilniejszy z nas został po drugiej stronie, a aby mi pomóc musiałby się tu przedostać. Ciekawe, że skacząc, mógłby strącić mnie...”. W dodatku ciągle czuł otępiające pulsowanie magii.

Gdy Pixar uklęknął koło zapadni ze świecą w ręku, w dole zabłysły złowieszczo przerdzewiałem ostrza...


Co robicie ?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:28, 10 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Trzymaj się Myo! Zaraz spróbuję ci pomóc! Wytrzymaj jeszcze trochę!

Rzucam się na pomoc Myo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:08, 10 Lut 2006
Jacops
Władca Smoków

 
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5


Przykro mi, ale my rycerze mamy zaciężką zbroję, by przeskakiwać przepaście, a Elfy nie. Pixar pomyśl o tym i Ty Elfie, lecz ja mówię, że skakać niebędę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 23:34, 10 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Dla mnie ważniejsze jest życie przyjaciela... Rób jak chcesz...





Ja chyba nie muszę skakać- chyba jestem po tej stronie, której Myo trzyma się przepaści.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 0:41, 11 Lut 2006
Elvynnel
Władca Smoków

 
Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szlachetna skała/GpT


Odłożyłem łuki i postanowiłem pomoć Pixarowi uratować Myo...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 1:48, 11 Lut 2006
Draganor
Mistrz Gry

 
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góry Sine


Jacops zachwiał się na krawędzi, już, już miał stawiać kolejny krok, kiedy dostrzegł upadek Myo. Stanął, wiedząc, że skok może pozbawić maga szans na przeżycie, strącając go w przepaść.

Pixar, Nie przejmując się już nikim i niczym, rzucił się przyjacielowi na pomoc. Postawił świecę na ziemi, chwytając Myo za nadgarstki i próbując wciągnąć go na górę. Po sekundzie dołączył do niego Elv, pomagając mu. Łącząc siły, bezpiecznie pomogli czarodziejowi opuścić rozpadlinę. Dysząc ciężko, rozsiedli się, opierając plecami o wilgotne ściany, po chwili zaś tygrysim skokiem przybył do nich Sir Jacops.

To jak, ruszamy dalej moi mili?

Rzucił wesoło. W słabym blasku świecy dało się dostrzec jego szeroki uśmiech. Wstaliście i powoli, uważając na każdy swój krok, poszliście wiedzeni przez rycerza w stronę chybotliwego światełka...

Po kilu minutach nerwowego i powolnego chodu, wkroczyliście do niewielkiego, jasno oświetlonego pomieszczenia. Światło wydobywało się z wiszącej pod sufitem niewielkiej kuli. Myo natychmiast rozpoznał w niej magiczną kule „Eine”. Ostrzegł, że rozbita wybuchnie niczym ognista kula, wszyscy wiec powinni na nią szczególnie uważać. Zapach kurzu i ingrediencji unosił się w powietrzu, mieszając z intensywną, ostrą wonią ozonu. W pokoiku panował okrutny nieład, po podłodze walały się setki pergaminów, pobitych szkieł i piór. Prowadziły z niego dwie pary drzwi. Na pułkach i blatach, w niemniejszym nieporządku, leżały opasłe tomiszcza i dziwne przedmioty. Myo szybko rozejrzał się w nich, rozpoznając bardzo ciekawe i, co ważniejsze, zakazane przez starszyznę magów pisma nekromantyczne i demonologiczne. Jedno z nich otwarte było na opisie klątwy, która nawiedziła wioskę. Miała ona przestać działać po 2 tygodniach lub wraz ze śmiercią rzucającego.

Resztę kompanii bardziej zainteresowała niewielka, dębowa skrzynka stojąca pod ścianą. Wprawdzie na jej przedzie widniał pięknie zdobiony i, zapewne, bardzo skuteczny zamek, byli jednak pewni, że siła ich ciekawości wystarczy, aby dostać się do środka. Sir Jacops brał właśnie szeroki zamach mieczem, majacy unieszkodliwić mechanizm, gdy w pomieszczeniu rozległ się ostrzegawczy okrzyk Mya, a jedne z wielkich drzwi otworzyły się z hukiem. Do pokoju wszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Twarz jego była blada i wychudła, a ciemnoniebieskie szaty wisiały na nim tak, jakby ozdabiały resztki kościotrupa. Prawa brew drgała mu dziwnie i nieprzerwanie...

A więc udało wam się przejść stare pułapki-ozwał się schrypniętym, zimnym głosem- Myślałem, że zajmie wam to więcej czasu... Nic to jednak, ta kryjówka i tak jest spalona. Pozostaje mi tylko pozbyć się wszystkich świadków... Szykujcie się na zgubę!

Zupełnie niespodziewanie w jego dłoni pojawiła się garstka żółtego proszku, a po chwili z dłoni wystrzelił mu ognisty jęzor, zapalając walające się po podłodze papiery, blaty i księgi. Myo w ostatniej chwili odskoczył przed zbliżająca się ognistą zagładą. Nekromanta skandował już jednak kolejne zaklęcie, a miedzy jego dłońmi kształtowała się duża, zgniłozielona kula... Po sekundzie wypchnął zamaszyście ręce, kierując swój twór w stronę stojącego naprzeciw Pixara!


Co robicie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 2:08, 11 Lut 2006
Elvynnel
Władca Smoków

 
Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szlachetna skała/GpT


Bez zastanowienia chwyciłem mało palącą się część jednego z pergaminów którego nabiłem na strzałę. Chwyciłem mocno łuk wraz ze strzałą, którą nałożyłem na cięciwę. Stanąłem, i wycelowałem prosto w nekromante, póki był zajęty szykowaniem magii. Strzałę wymierzyłem w płaszcz w okolicach kolan, by zaraz ponownie przygotować łuk do kolejnego, zabójczego strzału w jego pierś...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 3:59, 11 Lut 2006
Myojin
Troll

 
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z za krzaka


Bez chwili zastanowienia wyjołem różdżkę z pochwy i krzyknałem "Stój!" po czym powiedziałem to moich towarzyszy "teraz atakujcie!"
(Jeżeli paraliż zadziałał)

Szybko wyjąłem różdżkę i zaatakowałem wroga błyskawicą, po czym przyjołem postawę, w której łatwo mogłem robić uniki.
(Jeżeli paraliż nie zadziałał)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 12:52, 11 Lut 2006
Jacops
Władca Smoków

 
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5


Sir Jacops rzucił jednym z mieczy, które znalazł w lesie, we wroga i wyjął drógi.

(Jeżeli miecz w trafił)
Zaczął agresywnie atakować.

(Jeżeli miecz chybił)
Wycofał się i wyjął tarczę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:40, 11 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Próbuję odskoczyć na bok paradą, równocześnie wyciągając tarczę i zasłaniając się nią. Gdy uderzy nastepnym pociskiem podbiegnę do niego i zaatakuję dziko w głowę starając się mu ją odciąć.

N'Wah!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:52, 11 Lut 2006
Draganor
Mistrz Gry

 
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góry Sine


...Zielony pocisk, smużąc w powietrzu, pomknął w stronę rycerza! Ten skrzyżował miecz z tarczą, przyjmując uderzenie. Siła zaklęcia rzuciła nim o ścianę, drewniana tarcza rozpadała się w drzazgi, boleśnie kalecząc skórę.. Poczuł, jak łamią mu się przynajmniej dwa żebra i minimum trzy zęby... Zacisnął jednak zdrową część szczęki i z okrzykiem na ustach pomknął w wir walki!

Jacops wyciągnął prędko jeden ze swych mieczy, rzucił nim nieumiejętnie. Ostrze minęło maga o dobre ćwierć metra! Zdziwiony, zasłonił się tarczą, wycofując się w głąb pomieszczenia...

Elvynnel, nie tracąc czasu napiął cięciwę Qethona, dokładnie wymierzył w nogi maga. Miał zamiar nie dopuścić do kolejnego zaklęcia, pozbawić nekromantę koncentracji... Precyzyjnie wymierzony grot pomknął w stronę jego szat i... Odbił się od nich, nieszkodliwie upadając na ziemie...

Myo poczuł, że nareszcie jest w swoim żywiole! Oto pojedynek na zaklęcia, godny prawdziwych mistrzów. Już na początku walki wyczuł, że czarnoksiężnik narzucił na siebie protekcję magiczną, żadna broń konwencjonalna przez jakiś czas nie wyrządzi mu krzywdy. Skupił się wiec, wykonał serię ruchów dłońmi, i wyraźnie wypowiadając „Stój!” wskazał maga. Czerwone światło pomknęło w stronę oponenta, unieruchamiając go na kilka sekund.

Teraz pora unieszkodliwić jego osłonę- Pomyślał bohater, zabierając się do kontrzaklęcia niszczącego protekcję...

Nekromanata stał w miejscu, w jego oczach nie było jednak strachu, jedynie skupienie. Wyraźnie, powoli przełamywał paraliż Mya... Odbłyski ognia tańczyły w jego czarnych źrenicach.

Myo tymczasem skończył snuć swe zaklęcie, dziwna poświata otaczająca dotąd wrażego maga zalśniła- i zniknęła. Jednocześnie ten dał radę zdjąć z siebie paraliż. Nie próżnując, wyciągnął zza pazuchy kilka czarnych żołędzi, zamaszyście rzucił nimi o ziemię, wykrzykując formułę. Kamienie podłogi rozstąpiły się nagle, a z rozkopanej i miękkiej ziemi poczęły wygrzebywać się przegniłe ręce i głowy... Nieznośny odór pomieszał się z zapachem palonego drewna. Przed wami stanęła trójka orzywieńców. Jęcząc potępieńczo, ruszyli w waszą stronę. Mag skandował kolejne zaklęcie...


Co robiecie?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:29, 11 Lut 2006
Elvynnel
Władca Smoków

 
Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szlachetna skała/GpT


Przez chwilę mój wzrok był utkwiony w poturbowanym Pixarze. Wiedziałem, że narazie niepomogę mu bezpośrednio, więc zabrałem się za umarlaków. Krzyknąłem do Jacopsa, by krył mnię i Myo, i jednocześnie tnął swym mieczem niezapominając o kryciu nas.
Stanąłem w połowie za nim i chwyciłem Qethona pod kątem 70 stopni. Szybkim ruchem wyciągnęłem strzałę i napiąłem mocno cięciwę swymi palcami. Strzała miała poszybować szybko, przeszywając szyję jednego z nieumarłych stojącego najbliżej nas. Wiedząc, że nie ma czasu do stracenia rzuciłem się na bok by pomóc rycerzowi walczyć z nekromantą. Ponownie wyciągnęlem strzałę i łuk mierząc w czarnego maga skupionego na inkatancji, skierowanej najprawdopodobniej w Pixara. Bez namysłu pociągnęłem mocno za cięciwę mierząc tymrazem w jego pierś...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:44, 11 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Arghh... Moje żebra... Wy umarlaki już po was! Odeślemy was tam gdzie wasze miejsce- głęboko pod ziemią!

Ruszyłem w stronę jednego z ożywieńców starając się stać w bezpiecznej odległości, bo nie mogłem przecież zasłaniać się tarczą- jej szczątki leżały przy ścianie... Najpierw zamachnąłem się z takiej odległości mieczem, z której nie mógł mnie dosięgnąć swoimi zgniłymi rękoma, próbując mu je odciąć. Bez nich będzie bezbronny i będę mógł dalej kontynuować swój plan ataku wbijając mu me ostrze w serce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:19, 11 Lut 2006
Jacops
Władca Smoków

 
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5


Sir Jacops posłuchał swojego Lidera (Elfa) i osłaniał go i Maga. Niepewnie chciał zaatakować, bo wiedział, że niemógł się ciąglę bronić, ponieważ Tarcza Orka niena długo wytrzyma, przeciw silnej magii. Zobaczył swój drógi miecz i chciał szybko po niego pobiedz, ale niemógł zostawić Myo i Elvynnela. Poczekał na dobry moment i zza pleców chciał oddciąć swoim mieczem rękę maga, by niemógł rzucić następnych żołedzi i innych czarów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klątwa starej baby
  Forum Vanesis Strona Główna » Rozgrywka
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT + 5 Godzin  
Strona 9 z 10  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © phpBB Group
Theme designed for Trushkin.net | Themes Database.
Regulamin