Rejestracja FAQ Użytkownicy Szukaj Forum Vanesis Strona Główna

Forum Vanesis Strona Główna » Rozgrywka » Klątwa starej baby Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 17:39, 05 Lut 2006
Elvynnel
Władca Smoków

 
Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szlachetna skała/GpT


Zebrałem wszystkie siły i chwyciłem za łuk. Napięłem cięciwę - na ile ranny mógł to zrobić i założyłem strzałę. Szybkim ruchem wychyliłem lekko spoza tarczy pixara i cisnąłęm w jeden z dwóch oświetlonych postaci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:24, 05 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Teraz muszę cię tu zostawić przyjacielu, schowaj się dobrze i bezpiecznie. Ja pójdę między drzewami i krzakami osłaniając się tarczą. Spróbuję dojść niedaleko tych postaci, zobaczę kto to. Jeżeli jacyś orkowie lub inne mniej rozumne stworzenia to muszę się zastanowić jak ich zaatakować, jeżeli ludzie, elfy albo ktoś kto mnie zrozumie to powiem według twojego pomysłu, że jesteśmy dyplomatami. Może się tak stać, że i to nie poskutkuje... Wtedy będę myślał co dalej. Bywaj!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 0:22, 06 Lut 2006
Myojin
Troll

 
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z za krzaka


Nie dajcie sie zabic! - krzyczał Myo i atakowal dalej niezindentyfikowanych wrogow


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:10, 06 Lut 2006
Draganor
Mistrz Gry

 
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góry Sine


Sir Jacops, rycząc donośnie, rzucił się z pochyloną głową w stronę Myo. Energicznym wymachem tarczy zbił lecące w jego stronę bełty, łamiąc pociski na pół. Stanął przed magiem i wpatrując się w cieniste zarośla mocnym głosem zakrzyknął „Wyłazić, tchórzliwe gównojady, stańcie ze mną na miecze, walczcie po męsku!” W tej samej chwili, koło jego nogi, zwaliło się bezwładne ciało maga. Z jego pleców sterczała krwistoczerwona lotka bełtu. Wypuszczona z bezwładnej dłoni różdżka potoczyła się po mokrej, skalistej ziemi... Twoich uszu, rycerzu, dobiegł stłumiony charkot maga, desperacka prośba o pomoc. Jednocześnie, zza ściany lasu wyłoniło się dwóch mężczyzn, dzierżących gotowe do walki miecze. Po obnażonych ostrzach powoli spływały krople deszczu.

Pixar, dodawszy przyjacielowi otuchy, ruszył skrajem lasu, kryjąc się wśród zarośli, w stronę z której całym gradem sypały się bełty. Wkoło słyszał krzyki, kątem oka dostrzegł pędzącego niczym byk Jacopsa, padającego Myo. W świetle błyskawic zobaczył wychodzących z cienia mężczyzn, ubranych w skórzane przeszywanice i dzierzących w dłoniach nagie miecze. Nie wyglądali na osoby, które chciałyby się z kimkolwiek „dogadać”. Nawet z tak dużej odległości dało się dostrzec ich pałające żądzą mordu spojrzenia i drwiące uśmiechy...

Pokonując barierę niemożliwego bólu, sięgnąłeś, Elvynnelu, po swój wierny Qethon. Chwytając go mocniej, krwawiącą ręką napiąłeś mokrą i śliską cięciwie, spojrzałeś w górę wąwozu, szukając celu. Twoje oczy natrafiły na stojącego niemal na skraju mężczyznę. Złapał twoje spojrzenie, dostrzegł wycelowany w niego grot... By sekundę później, usłyszeć złowieszczy świst i okrutne targnięcie w swej piersi. Ciało spadało bezwładnie, zalana deszczem polana zadrżała rozdzierającym krzykiem...


Co robicie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Draganor dnia Śro 0:11, 08 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:26, 06 Lut 2006
Jacops
Władca Smoków

 
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5


- Myo... Nieznam się na medycynie, ale mi się zdaje, że jedynym wyjściem jest wyciągnięcie tego beltu, ale niestety jest to bardzo boleśne. Mam pomysł! Pixar ci pomoże, a ja stoczę walkę z tymi ludźmi, ale dopiero jak się zbliżą, bo teraz są za daleko i może szykują na mnie półapkę!
W tedy Sir Jacops krzyknął do Pixara:
- Chodź tu! Mag potrzebuje pomocy, a ja się na tym nieznam!
I w tedy zaczął przygotowywać się na bitwę. Wyciągnął miecz i tarczę. Przestał zachowywać się jak na początku misji, czyli tchurz, tylko jak zwyczajny, doświadczony rycerz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:11, 06 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Podchodzę do wrogich ludzi jak najbardziej się da, chowając się między krzakami i osłaniając tarczą. Następnie wyskakuję na nich, jak najbardziej od tyłu próbując wbić miecz w plecy jednego z nich, a drugiego zaatakować od przodu, tak bym cały czas mógł się osłaniać przed ostrzałem. Podczas walki z nim krzyczę do Jacopsa nie odwracając się jednak do niego:

Wyciągnij Myo ten bełt, po czym daj mu wypić jego miksturę leczącą- to mu od razu pomoże.

Następnie krzyczę do napastników:

Kim jesteście i czego chcecie? Mów od razu, to może nie zginiesz! My jesteśmy dyplomatami i nie chcemy was zabijać! Jesteśmy skłonni do układów, ponieważ mamy poważniejszą misję do wykonania...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:31, 06 Lut 2006
Myojin
Troll

 
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z za krzaka


Szybko Jacopsie wyciagnij z calej sily bełt z moich plecow i pomorz mi wypic mikstorke leczenia. Potem osłaniaj nas tarcza a ja bede strzelał - powiedzial Myo i jeknał z bólu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:02, 06 Lut 2006
Jacops
Władca Smoków

 
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5


Sir Jacops powiedział:
- A ja już myślałem, że będę walczył... Jeszcze nigdy tak niechciałem się bić jak teraz, no ale nic...
Szykowałem się do wyciągniecia beltu Myo. Ale jeszcze przedtem powiedziałem:
- Jak zobaczę gęstą krew... Naprzykład taką jak u ciebie, to zemdleje... Ups... Ale spróbuję złamać mój strach!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:01, 08 Lut 2006
Elvynnel
Władca Smoków

 
Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szlachetna skała/GpT


Elvynnel wstał. W jego oczach można było ujrzeć nienawiść do napastnika. Czuł mocny ból jednak jego upartość pozwoliła mu na zebranie się do kolejnego strzału. Z bólem w oczach chwycił łuk i napiął:
- RZUĆ BROŃ!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:56, 08 Lut 2006
Draganor
Mistrz Gry

 
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góry Sine


Sir Jacops stał chwilę, spoglądając groźnie, spode łba, na idących w jego stronę przeciwników. Przypominali mu wilki, pewne, że już niedługo ich kły spłyną krwią ofiary... Cofnął się powoli, zrównując się z Myo, zamierzał bronić towarzysza do końca, tak nakazywał mu honor. Szeptem dodawał otuchy rannemu. Niebo rozświetliła błyskawica, a wraz z toczącym się za nią grzmotem bandyci zaatakowali. Nagle, chaotycznie, dziko! Uderzali nierytmicznie i niezależnie od siebie. I chyba tylko ten nieposkromiony szał pozwolił Jacopsowi sparować pierwsze ciosy. Rycerz zamachnął się szeroko tarczą, za nią pokierował swój wielki miecz, błyskawiczna paradą zablokował zdradziecki cios jednego z oponentów, by po chwili wykonać energiczny wykrok, stosując perfekcyjna palestrę. Nie na darmo poświęcił długie godziny na męczące treningi szermierki...

Sytuacje obserwował Pixar, skradając się powoli w stronę walczących. Czekał na odpowiedni moment do ataku, szukał okazji na zabójczy cios... W końcu dostrzegł moment- Sir Jacopsowi, wspaniałym popisem kunsztu we władaniu mieczem, udało się odeprzeć zmasowany atak obu zbirów. Wiedział, ze nie dorównuje doświadczonemu rycerzowi, jednak musiał włączyć się w bój. W końcu tam umierał Myo, a on nigdy jeszcze nie zostawił nikogo w potrzebie! Nagły przebłysk pamięci odezwał się blaskiem w jego głowie. Obraz maga, pakującego do jednej ze swych wielu sakiewek niewielkiej, błękitnej fiolki stał się bardzo wyraźny! Myo i jego mikstura leczenia! Biegiem wychynął z zarośli, tnąc na odlew jednego z zaskoczonych bandytów, jednocześnie wykrzykując siłą całego gardła:

”Jacops, przeszukaj jego sakiewki, odnajdź kolorowy flakon! Wyciągnij magikowi bełt i napój go...!”

Kątem oka dostrzegł skierowany wprost w jego szyję sztych. Wyginając rękę pod niemożliwym kontem, ignorując ogromny ból w łokciu, zastawił się odwrotną paradą. Nad uchem usłyszał metaliczny brzęk stali. Mało brakowało! Jednocześnie elf odwrócił się na pięcie, przeniósł ciężar ciała na prawa nogę i wkładając w cios cała siłę, z impetem zamachnął się mieczem od dołu. Topornie, ale skutecznie... Rozpłatał przeciwnika niemal na pół, przerąbując się przez skórzany pas i przeszywanicę. Wnętrzności rozpłynęły się po mokrej glebie z nieprzyjemnym chlupotem... Rozejrzał się za uprzednio ciętym, dostrzegł jednak tylko tlące się ciało...

I uśmiechniętego Myo, półsiedzącego z różdżką w ręku.

Elvynnel, nie zwracając uwagi na dochodzące zza ściany drzew krzyki, podniósł się z pozycji strzeleckiej, w której tkwił niewzruszenie od dłuższej chwili. Napinając łuk po raz kolejny skrzywił się z bólu, pałał jednak rządzą zemsty za swe rany! Podszedł do leżącego człowieka, mierząc wprost między jego oczy. „Rzuć broń!” chciał krzyknąć, zrezygnował jednak, kiedy zobaczył powykręcane nienaturalnie ciało... Aż dziw, że ten biedak jeszcze pojękuje... Opuścił broń, podszedł, sprawdzić czy może dowiedzieć się czegoś od tego nieszczęśnika. I, może, skrócić mu męki...


Co robicie..?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 1:11, 08 Lut 2006
Elvynnel
Władca Smoków

 
Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szlachetna skała/GpT


Elvynnel szybkim ruchem odwrócił głowę by rozeznać się w sytuacji. Wiedział, że jego przeciwnik jest już niegroźny więc schował broń.

- Przeszukajcie ich i opatrzcie Myo rany. Ja tymczasem zajmę się tym młokosem, a potem, znalezieniem sposobu na wyleczenie się.

Następnie pochylił się nad napastnikiem i dosyć spokojnie zaczął go przepytywać. W ręce trzymał jednak strzałę - na wszelki wypadek...

- Spokojnie, po kolei wyjaśnijmy sobie : Kim jesteś i kim byli twoi znajomi. Jak się zwiesz i kto cię nasłał - kontynuował - Czemu... Czemu zaatakowałeś dyplomatów?! - nerwy go poniosły - MÓW CO WIESZ?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 1:39, 08 Lut 2006
Pixar
Wojownik

 
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Halla Emyn Umbar


Hehe... Hehe...

Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu na myśl o tamtym rozpłatanym człowieku.

Dobra, trzeba uważać, może przyjść reszta ich kumpli. Ja biorę się do przeszukiwania. Potem pójdę pomóc Elvynnelowi przesłuchiwać tego rannego... Do diabła, cały się ubabrałem tym bandytą! Hahaha... Mam nadzieję, że deszcz wszystko ze mnie zmyje...

I zabrałem się do przeszukiwania martwych.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:42, 08 Lut 2006
Jacops
Władca Smoków

 
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5


Sir Jacops zadowolony swoją piękną walką powiedział do Myo:
- Może trochę boleć, ale muszę ci wyjąć ten belt... O czymś zapomniałem... Acha mam ci dać tę fiolkę. Napij się!
I zaczął się brać do roboty. Powoli próbował wyciągnąć belt z pleców Maga.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:26, 08 Lut 2006
Myojin
Troll

 
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z za krzaka


Przeszukajmy ciała tych napastnikow moze dowiemy sie czego nas zaatakowail - Ałłł -jęknął z bólu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:08, 08 Lut 2006
Draganor
Mistrz Gry

 
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góry Sine


Pixar, śmiejąc się cicho pod nosem, począł sprawdzać truchła. Pierw miał zamiar podejść do rozpłatanego oponenta, jednak po kolejnym spojrzeniu na rozlane wkoło flaki i wciągnięciu w nozdrza cuchnącego zapachu gówna unoszącego się w powietrzu stwierdził, że nie warto się paskudzić... Zajrzała za to do kiesy dymiącego truposza. Z zawodem stwierdził, że zbir posiadał jedynie kilka monet i ten miecz, którym niedawno próbował go zarąbać...

Z zamyślenia wyrwał go tłumiony krzyk Myo i następujący po nim cichy, uspokajający szept Sir Jacopsa. Rycerz podał przyjacielowi niebieski flakonik, fragment bełtu wyrzucił daleko w krzaki...

Przyjemny, zimny strumień rozlał się po wnętrznościach maga. Pulsował chwilę w miejscu rany, na plecach, by po chwili delikatnie i niezauważalnie ucichnąć, pozostawiając po sobie tylko wspomnienie błogości... Myo podniósł się uśmiechnięty, spojrzał na klęczącego Pixara. Widząc jego szabrujące po kieszeniach dłonie, rzekł zgryźliwym tonem:

„Tylko przygłupy wyruszałyby na akcję z całym swoim dobytkiem i kosztownościami."

Elvynnel w tym czasie zawzięcie przesłuchiwał półżywego draba. Zasypywał go lawina pytań, jednak na żadne nie mógł uzyskać odpowiedzi. Zupełnie, jakby ten człowiek bał się czegoś bardziej nawet, niż czekającej go i tak śmierci... W końcu ranny zaczął tylko powtarzać w kółko:

"...nie mogę nic powiedzieć, On mnie dorwie nawet w piekle!!"

Do elfa dołączył Pixar i reszta kompanii. Rycerz położył Elvynnelowi dłoń na ramieniu, uspokoił przyjaciela... Elv poczuł jakiś dziwny smród niosący się od jego dłoni... Nie zwracając jednak na to uwagi, zaczął jeszcze raz, delikatniej już, przepytywać jeńca. Udało mu się w końcu dojść do porozumienia, po wielu minutach przemawiania do rozsądku i obietnic pomocy. Leżący banita rozpoczął swoja opowieś, jąkając się, mając wyraźne trudności z wypowiedzeniem każdego słówka:

"...przyszliśmy tutaj z ruin zamku. On nam powiedział by..."

Nagle, z ust wydobył się stłumiony charkot, oczy okrutnie wyszły na wierzch, twarz zaczerwieniła się, by po chwili zsinieć i zblednąć. Zaabsorbowani tym widokiem towarzysze, ledwo zwrócili uwagę, że upadł również Myo. Pixar przyłożył leżącemu palce do tętnicy- ”Nie żyje.”, stwierdził krótko. Jacops pomógł magowi podnieść się z ziemi, zapytał jak ten się czuje i co takiego nagle się wydarzyło, czy to skutek uboczny eliksiru? Czarodziej odpowiedział jednak złowieszczym głosem:

”Poczułem wyjątkowo silne wyładowanie magii... Coś tak potężnego nie uderzyło we mnie już od bardzo, bardzo dawna... Strzeżmy się, przyjaciele, bo nie wiem, czy ta baba nie będzie tylko małym punktem na naszej zawiłej drodze do katarshis...”


Co robicie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klątwa starej baby
  Forum Vanesis Strona Główna » Rozgrywka
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT + 5 Godzin  
Strona 6 z 10  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © phpBB Group
Theme designed for Trushkin.net | Themes Database.
Regulamin